Strona główna > o sobie, zabawa > A to, co lubię…

A to, co lubię…

Kolejny łańcuszek pojawił się na zaprzyjaźnionych blogach, tym razem z pytaniem o ulubione czynności, przedmioty, zjawiska… Wszystko to, co się lubi, jest więc z czego wybierać, a samo myślenia o tych wszystkich przyjemnościach natychmiastowo poprawia nastrój. Do zabawy zaprosiły mnie Abiela, Lilithin oraz Chihiro. I choć jak zwykle przy wszelkiego rodzaju wymienianiu momentalnie z głowy ucieka mi większość pomysłów, postanowiłam spisać po prostu te, które jako pierwsze przyszły mi na myśl. Co więc lubi mandżuria? Przypadkowa dziesiątka bardzo ulubionych rzeczy:

  1. Woda. W niemal każdej postaci, począwszy od szumiącego morza, w które mogę wpatrywać się godzinami, do gorącego prysznica. Nic mnie tak nie uspokaja i nie odpręża. No, może tylko…

  2. …oczywiście książki. Czytanie, przeglądanie, oglądanie na półce, przebywanie w miejscu, gdzie jest ich pełno, porządkowanie, oglądanie u kogoś… I tak dalej, i tak dalej.

  3. Sny. Fascynują mnie od dawna, nawet maturę ustną przygotowywałam na ten temat (tak, jestem pierwszym rocznikiem pokrzywdzonym nieszczęsną nową maturą). Niektóre pomagają mi zrozumieć własne nastroje i obawy, inne pozwalają przeżyć alternatywne ścieżki mojego życia, są wreszcie i takie, które stanowią filmową wręcz rozrywkę – z fabułą pełną przygód w klimacie fantasy, wieloma bohaterami, krajobrazami a nawet muzyką! Niestety, kiedy się budzę zazwyczaj nie potrafię zanucić motywu przewodniego, który towarzyszył mi w trakcie snu. W ogóle lubię spać, zwłaszcza, kiedy nie muszę się nigdzie rano spieszyć, a za oknem pada deszcz…

  4. Podróże. Im więcej jestem w stanie zobaczyć, tym bardziej pragnę podróżować więcej. Odkrywać świat dla siebie, poszerzać horyzonty poznając nowe kultury, a przede wszystkim ludzi. Kiedy nie mogę podróżować, lubię czytać o podróżach innych, zawsze to jakaś namiastka. Lubię to uczucie, kiedy po powrocie do domu czuję się w jakiś sposób wzbogacona nowymi doświadczeniami.

  5. Muzyka, która potrafi mnie poruszyć, obojętnie czy to melodią, tekstem, czy jeszcze czymś innym (np. teledyskiem, ale z reguły nie znam teledysków do piosenek, których slucham). Mam swoje ukochane piosenki, które nieustannie mnie inspirują, mam takie, które dają mi energię do działania w nawet najgorszy dzień, podnoszą na duchu, wprowadzają w stan pogodnej melancholii… Muzyka towarzyszy mi prawie nieustannie, choć ostatnio musiałam ograniczyć słuchanie jej poza domem, gdyż jestem wtedy za bardzo rozkojarzona i już dwa razy zapomniałam skasować bilet, który miałam w kieszeni przygotowany w tym celu. Raz skończyło się mandatem i jeśli nie mam „migawki”, to na słuchanie sobie raczej nie pozwalam…

  6. Jedzenie, a jeśli mam czas, to także przygotowywanie jedzenia. Lubię smaczne i ładnie wyglądające potrawy, chętnie próbuję nowych smaków, chyba że wygląd lub zapach mnie od potrawy odrzuca (pleśniowym serom mówię nie). Oczywiście plusem jest egzotyka potrawy, choć zazwyczaj dopiero w podróży mam szansę spróbować czegoś naprawdę oryginalnego, w moim mieście jest sporo chińskich knajpek wątpliwej jakości, ostatnio otworzyły się trzy tureckie, a tak to włoskich mamy sporo i od pewnego czasu coraz więcej sushi. Znajdą się oczywiście takie sieciowe Mexicany oraz kilka indyjskich. Ostatnio zostałam zaproszona do restauracji Ganesh, którą osoby będące w Indiach polecają jako prawdziwie indyjską, tyle że ciut łagodniejszą. Ja poprosiłam o bardzo łagodną wersję potrawy i dostałam idealnie jak na swój gust przyprawioną. Była swego czasu knajpka ujgurska, ale poza typowym dla tej kuchni deserem, zjeść tam można było głównie kotlety… Była i węgierska z olbrzymią przewagą dań mięsnych, ale znikła.

  7. Otaczanie się ładnymi rzeczami. Nie chodzi tu o ilość, już dawno nauczyłam się nie przywiązywać do przedmiotów i nie przechowywać ich latami (choć zdarzają się wyjątki), a o przyjemność obcowania z rzeczami miłymi dla oka i innych zmysłów. Lubię także mieć dużo zdjęć i obrazków porozwieszanych i porozkładanych wokół miejsca pracy (w domu oczywiście).

  8. Planowanie. Przyjemność sprawia mi układanie list zadań do zrobienia (a jeszcze bardziej ich późniejsze wykreślanie), wpisywanie wydarzeń w kalendarzu, robienie planów na najbliższy tydzień, miesiąc, nieokreśloną przyszłość. Z realizacją bywa już różnie, ale chodzi o sam akt tworzenia planów.

  9. Rozmowy, niekończące się rozmowy na wszelkie tematy. Z ukochanym, siostrą, przyjaciółmi. Pewnie dlatego mój ulubiony typ zajęć do prowadzenia to konwersacje, przychodzą mi naturalnie, podczas kiedy podręcznik potrafi zanudzić… Zwłaszcza, jeśli któryś raz z kolei muszę go robić z inną grupą.

  10. Jedną z moich ukochanych czynności jest zaglądanie do skrzynki. Uwielbiam dostawać listy, kartki, przesyłki… Gorzej z rachunkami. Ale zawsze, kiedy widzę przez dziurki skrzynki, że coś tam jest w środku, przechodzi mnie przyjemny dreszcz. I to rozczarowanie, kiedy poczta nie jest do mnie… Oczywiście, lubię także sama pisać listy, maile też, ale ciężej mi idzie z odpisywaniem. Ach, wiadomości w skrzynce mailowej też uwielbiam.

Jeśli ktoś ma ochotę wziąć udział w zabawie, serdecznie zapraszam!

Kategorie:o sobie, zabawa Tagi: ,
  1. Ania
    11/09/2010 o 8:58 am

    Wiele podobnych punktow mamy – z planowaniem i listami u mnie tez tak samo:)

  2. 21/09/2010 o 7:46 pm

    Ale duzo nam sie pokrywa! Planowanie tez lubie, robienie wszelakich list (ksiazek do przeczytania, produktow zywnosciowych do kupienia, obowiazkow do zrobienia na dzis, wydarzen kulturalnych, na ktore musze kupic bilety itd.).
    Dostawac poczte tez bardzo lubie, na szczescie stosunkowo czesto cos dostaje, a moja skrzynka emailowa wypelniona jest prawie codziennie (nie ma to jak zalozyc pismo :)).

  3. 13/10/2010 o 11:04 am

    to jest raptem 10 punktów, a tak to opisałaś, że poczułam się jakbym czytała opowieść:) jednak sery pleśniowe uwielbiam :p

  4. 02/11/2010 o 2:35 pm

    No proszę – okazuje się, że mężczyzna może lubić to samo co kobieta :)

  5. 02/11/2010 o 2:36 pm

    Albo: kobieta może lubić to samo co mężczyzna :) :)

    • 02/11/2010 o 2:39 pm

      No pewnie! I kobieta to samo, co mężczyzna, i mężczyzna to samo, co kobieta… ;)

  6. 03/11/2010 o 1:32 am

    Choć przecież mężczyzna to nie to samo co kobieta, a kobieta to nie to samo co mężczyzna :)
    A może jednak… ;)

    • 03/11/2010 o 9:07 am

      Na całe szczęście nie to samo i niech tak zostanie :)

  1. No trackbacks yet.

Dodaj komentarz